Witajcie.
Mam zmartwienie. No może jeszcze nie zmartwienie, lecz obawę. Jutro mamy firmową Wigilię. Wynajęta cała restauracja w pięknej lokalizacji, świątecznie ustrojone sale, około 200 osób. Płonące drwa w kominkach, grzane wino i... tony przepysznego jedzenia. W zeszłym roku była pieczona kaczka w sosie pomarańczowym z regionalnymi knedlami, medaliony z polędwicy, zupa dyniowa na ostro, a na deser pieczone jabłka z lodami waniliowymi własnej roboty i sosem malinowym. Chyba umrę. Umrę jak zjem i umrę jak nie zjem. Plan jest taki, żeby najeść się na początku sałatkami, których jest ogromny wybór, żeby już tych pyszności nie zmieścić za dużo. Zwłaszcza, że uwaga: idę w sukience, co zdarza mi się nieczęsto. Sukienka jest czarna, trochę przed kolano, z dużym dekoltem, ale pod spód zakładam czarną koszulkę na ramiączkach wykończoną koronką, bo nie chcę świecić przy kolegach z pracy cyckami na prawo i lewo. Nie ten klimat. Cały hit jest jednak z tyłu, bo dekolt na plecach jest prawie do pasa. Nooo będzie się działo. Trzymajcie kciuki za moją silną wolę...
Wierzę w Ciebie, na pewno nie będzie tragedii. Pomysł z sałatkami jest dobry, jest szansa na powodzenie :D Daj znać, jak było. Trzymaj się ^^
OdpowiedzUsuń~Vicy
Hej :)
OdpowiedzUsuńEch. Ciężka sytuacja, ale może jakoś uda cię się przetrwać tą wigilię ;)
Jejku :o! Pokaż nam tą sukienkę :D! Jestem super ciekawa.
xoxo
Daj znać jak poszło!
OdpowiedzUsuńi jak było ?
OdpowiedzUsuń