Uspokoiło się. Napady i zajadanie frustracji nie jest już moim problemem. Uporałam się z tym dość szybko, choć muszę przyznać napędziło mi to nieco strachu. Teraz już jest ok. Dziś nawet było mi trochę niedobrze, więc w ogóle nie miałam ochoty na jedzenie. Moje bilanse aktualnie oscylują w przedziale 1000 - 1300 kcal. Jestem zadowolona, choć niestety nie chudnę. Postanowiłam jednak brać wszystko na spokojnie. Najpierw stabilizacja, potem stopniowe ograniczanie.
Byłam wczoraj na wycieczce. Miałam coś do załatwienia, a że droga wiodła przez góry... napatrzyłam się na widoki sycące duszę. Okolica w której ja mieszkam nie jest wcale brzydka, ale to co tam widziałam... wręcz zapierało dech w piersiach. Monument. Siła. Stałość pewnych zjawisk uświadamia dopiero jak słabi i wiotcy jesteśmy w rzeczywistości. Surowe piękno bez interwencji człowieka zachwyca. Przejmuje.
Dziś zmobilizowałam się i wypełniłam cały swój domowy plan na ten weekend. Urobiłam się po łokcie, ale dzięki temu jutro będę leżeć i pachnieć! I czytać! I pójdę do mojej przyjaciółki na pyszną kawę! I zadbam o włosy! I jeśli będzie ładna pogoda pójdę na spacer z dziećmi! A jeśli nie, to pogramy w planszówki! Bo chcę być chuda i piękna, ale życie istnieje również poza dietą! Chcę być doskonała, ale nie tylko dla siebie. Również dla moich bliskich. Chcę dawać i sama z tego dawania czerpać. Takie odkrycie 😉
Dobrze że masz taką chwilę dla siebie. Też kiedy patrzę na góry czy morze uswiadamiam sobie, że one będą jeszcze długo po tym jak nas już nie będzie, z drugiej strony patrzę na życie wokół siebie (zwierzęta i rośliny ) i przeraża mnie, że wiele z nich wyginie przed nami i to z naszej winy. W moim ulubionym filmie "Ostatni brzeg" jest scena w której po wybuchu wielu bomb atomowych na świecie, życie możliwe jest jeszcze tylko w Australii (w której stronę nadciąga zabójcza chmura). Właścicielka biura podróży przechodzi koło plakatów z pięknymi krajobrazami i zwierzętami które pozostały już tylko na tych zdjęciach i coś w niej wyje z rozpaczy. Widziałaś ten film? Jeśli nie to obejrzyj, koniecznie wersję z lat 90.
OdpowiedzUsuńNapewno obejrzę! Dzięki 😊
UsuńTeż uwielbiam góry, polecam zwiedzić sklne miasteczko (po stronie czeskiej) jest piękne no i z pewnością cały dzień zejdzie na chodzeniu po szlakach.
OdpowiedzUsuńSuper, że tak zmieniłaś swoje ograniczenia kaloryczne, to pewnie kwestia czasu kiedy zaczniesz znów chudnąć.
Pozdrawiam 💕
Byłam tam, ale miałam wtedy jakieś 13-14 lat i mam wrażenie, że nie umiałam jeszcze tych widoków docenić. Teraz refleksje są zupełnie inne.
UsuńZazdroszcze. Góry są piękne i cudowne!
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o książki to z serca polecam "krucha jak lód"J.Picoult albo "przeznaczenie"M.Levy.
https://butterflyproanna.blogspot.com/
Dziękuję za polecenia 😊 obie książki już czytałam. Jodi cenię za podejmowanie trudnych tematów, choć jej książki zaliczam mimo wszystko do mojej prywatnej kategorii "czytadeł", czyli książek raczej lekkich, rozrywkowych.
UsuńMega zazdroszczę Ci, że mieszkasz w górach <3 Codzienne spacery po pracy/po szkole. Meeeeega!
OdpowiedzUsuń