Witajcie. Dziś bilans jak ta lala. W dniu dzisiejszym zjadłam... uwaga... werble...
Plasterek sera żółtego! Całe 65 kcal. Poza tym tylko kawa bez mleka i cukru. Nic.
Znów stres i problemy damsko- męskie. Wracam do głodówek na zawołanie. Nieplanowanych i bez wysiłku. Oczywiście cena, którą za nie płacę jest bardzo wysoka, ale to chwilowo jedyna korzyść z tej sytuacji. Oby tylko się metabolizm nie zastopował...
Jutro, choć nie zapowiada się o wiele lepiej, muszę zjeść choćby trochę warzyw. Wezmę garść pomidorków koktajlowych ze sobą do pracy.
W piątek mam wizytę u lekarza... ciekawa jestem tych wyników... szczerze mówiąc niczego się szczególnie nie boję... złego diabli nie biorą 😉
Dzięki za słowa otuchy. Oj chciałabym te 68 albo nawet 67 kg, oj chciała...
Ja również powinnam jeść więcej warzyw i ustalić jakieś konkretne zasady. Na razie walczę ze sobą wieczorami i dziwię się, że waga trzyma się w miejscu. O.o
OdpowiedzUsuńHej :-) Ze względu na ponowne usunięcie mojego bloga - powracam z kolejnym (wygląda tak samo jak poprzedni ;-) https://aniawithed.blogspot.com/). Mam Wrażenie, że teraz bardziej adekwantna jest moja domena. Może przeciwnicy/hejterzy pro any odczepią się teraz.
OdpowiedzUsuńCzy chciałbyś dołączyć do bractwa iluminatów, aby stać się bogatym i sławnym oraz zarabiać 1 milion dolarów jako nowy członek i 500000 zł miesięcznie? jeśli tak, wyślij wiadomość do naszego czcigodnego Wielkiego Mistrza (Lorda Christophera) przez WhatsApp pod numerem +2348054779589 w celu inicjacji online.
OdpowiedzUsuńKażdy dzwoni, ale niewielu lub skontaktuj się z e-mailem! Johnmark4074@gmail.com