Witajcie. Trochę się ogarnęłam emocjonalnie i dietowo. Do spokoju jeszcze mi daleko, ale przynajmniej mogłam już dziś coś przełknąć.
Bilans sobotni:
- pierś z kurczaka - zwymiotowałam
- pół jabłka - 30 kcal
- kubek domowego rosołu - 30 kcal
Razem: 60 kcal
Po tym kurczaku było mi tak niedobrze. Nie jadłam nic od poniedziałku - pełne 5 dni i mój żołądek się zbuntował.
Na wadze za to w końcu 64,2 kg czyli pierwszy cel osiągnięty (65) choć jak na 5dniową głodówkę to i tak niewiele. Ale idę dalej. Teraz przede mną 63 kg na których stanęłam kilka lat temu i nie mogłam się ruszyć ani 100 g dalej. Zobaczymy tym razem jak to będzie.
Info na dziś:
Słucham namiętnie jazzu. Towarzyszy mi cały dzień w pracy lub w domu przy obowiązkach. Polecam jeśli ktoś też lubi:
Dziś planowałam październik w moim BuJo i wymyśliłam wyzwanie na ten miesìąc. Kojarzycie Inktober? To takie wyzwanie rysownicze z Instagrama. Ja postanowiłam je trochę zmodyfikować i będę na blogu publikować codziennie (mam nadzieję) jeden rysunek grafikę lub napis inkowy (tusz, atrament, cienkopis, brushpen) obrazujący lub mający związek z moim dniem. Może coś co się wydarzyło, nastrój, symbol, coś powiązanego z dietą itp. Nie mam zbyt wiele czasu na rysowanie każdego dnia, więc myślę że to będzie coś małego, symbolicznego, w stylu doodle. Zobaczymy.
I na koniec jeszcze jeśli tu zajrzycie a nie byliście jeszcze u Agi, to serdecznie polecam dzisiejszy wpis! Dziewczyna zrobiła kawał dobrej roboty, opisała historię swojego niełatwego życia. Śmigajcie do Niej po dużą dawkę motywacji 😁
Link w moich obserwowanych - Pamiętnik Panny A. ❤
P.S. bukiet ze zdjęcia dostałam od mojego kłamcy, co nie oznacza, że winy zostały wybaczone, bo jestem czujna jak ważka... ale niech się postara. Jestem tego warta. A jak nie... to droga wolna. Dam radę!