wtorek, 2 października 2018

33. Deszczowo

Dziś symbolicznie, bo parasola ze sobą nawet nie miałam. Jak wychodziłam rano z domu było jeszcze ładnie, a popołudniu zmokłam. 

Jasnożółty papier ksero, czarny brushpen Faber Castell. 

Bilans: 
- kawa z mlekiem 2x - 40 kcal
- 4 biszkopty - 80 kcal
- spaghetti carbonara - 1 widelec - 50 kcal?
Razem: ok. 170 kcal

Przedziurkowałam dziś kolejny pasek, ale zastanawiam się nad rzadszym ważeniem, bo moje myślenie o wadze zakrawa powoli na lekką obsesję. Może co dwa tygodnie byłoby w sam raz. 

Jutro u nas święto, więc mam dzień wolnego. Trochę dziwnie, że w samym środku tygodnia, a urlopu nie starczyło mi na przedłużenie weekendu. Ale to nic. Zaplanowałam wyprawę do piwnicy po kartony z zimowymi ciuchami i będę wyciągać wszystko co ciepłe, a letnie chować do kartonów i znów do piwnicy. Zawsze dwa razy do roku robie taką wymianę sezonów. Jest tego całkiem sporo (nie tylko moje) więc czeka mnie pracowity dzień mimo wolnego. 

P.S. dziękuję za wszystkie komplementy dotyczące rysunku. To nic nadzwyczajnego zwłaszcza, że nie mam na to dużo czasu, a założenie jest takie, żeby stworzyć coś na szybko co będzie obrazować mój dzień, ale staram się by były w jakimś stopniu estetyczne, więc miło to słyszeć 😊

6 komentarzy:

  1. Piękny bilans, malutko <3
    Ja mam zamiar ważyć się właśnie co tydzień albo dwa, wcześniej też trochę obsesyjnie to robiłam :p Rysunek świetny zarówno jak ten poprzedni. Pokazuj je możliwie często :) Powodzenia jutro

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj, znów tak mało! Uważaj na siebie, kochana.
    Ważenie się raz na jeden-dwa tygodnie w zupełności wystarczy. Nie ma co wariować, masz rację. Wahania są normalne, a tylko mogą bez sensu zepsuć humor.
    Ja również jestem pod wrażeniem rysunków! Wybacz jeśli przeoczyłam, ale robisz/robiłaś coś w kierunku artystycznym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ☺ teraz już rysuję tylko dla siebie. Nazwałabym to sztuką użytkową na własne potrzeby. Ozdabiam mieszkanie, notatniki, kalendarze. Lubię otaczać się ładnymi rzeczami. A rysowanie samo w sobie bardzo mnie uspakaja. Czasem siadam i coś szkicuję żeby odreagować stres.

      Usuń
  3. Jejku...Twoje bilansem są super! Pamiętam, że kiedyś też takie miałam. Teraz albo żrę jak świnia, albo się głodzę...Jestem słaba. Dobija mnie to... Ale koniec z tym. Nie można się nad sobą użalać i trzeba przestać jeść. :)
    Trzymaj się!

    zagubionymotylek2018.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowny bilans♥
    też kiedyś robiłam taka wymianę sezonów, ale teraz mam dużą szafę i trzymam tam wszystkie ciuszki. ale pamiętam te czasy kiedy to było takie ekscytujące, bo to prawie jak nowe ciuchy XD
    powodzenia kochana i śliczny rysuneczek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie niski bilans, uważaj żeby potem nie było jojo, pomalutku zwiększaj :)

    OdpowiedzUsuń