poniedziałek, 8 października 2018

36. Krótkie, dobre momenty


  
Weekend upłynął mi bardzo aktywnie. Sprzątanie, porządki, dokończyłam sortowanie ubrań, butów... w sobotę kupiłam rower! A w niedzielę ruszyliśmy go wypróbować. Baaardzo dawno nie jeździłam. Sprawiło mi to wiele przyjemności. Wiatr we włosach, słońce, a wszędzie pełne pola dyń! 


Było tak pięknie! Tak mało mam ostatnio takiej czystej radości. 

Bilans sobotni: 280 kcal
Niedzielny: 230 kcal

Poniedziałek już nie był taki różowy. Wróciła rzeczywistość z całym impetem i przypomniała mi jak to naprawdę jest. 

Bilans z dziś: 
- kawa z mlekiem 3x - 60 kcal
- orzeszki solone - 70 kcal
- 2 jogurty greckie - zwymiotowałam - mimo wszystko liczę ok. 30 kcal
- sok mandarynkowy - 70 kcal
Razem: 230 kcal

Jestem tu. Funkcjonuję. Pracuję. Robię wszystko w domu. Nie znaczy to jednak że żyję. Nawet jeśli są krótkie, dobre momenty... 

10 komentarzy:

  1. Piękny bilans, zazdroszczę że potrafisz wymiotować bo ja czuje cholerny strach przed.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy często zdarza ci się wymiotować? Zrobiłaś to celowo?

    Bilanse super niskie, widzę, że trzymasz się swoich założeń 😊 Trzymaj się ciepło!
    ~Mirabelle
    https://okruszkiwposcieli.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie celowo. Tak reaguję na stres. Stąd moje głodówki. To nie moja silna wola...

      Usuń
  3. Z jednej strony ciesze się, że trzymasz się swoich założeń, jesteś silna i się nie poddajesz, a z drugiej coraz częściej się martwię widząc takie małe bilanse. Dzisiaj tym bardziej gdy zobaczyłam, że zaczęłaś wymiotować. Mam jedynie nadzieję, że wiesz co robisz.
    A tak kompletnie odbiegając od tematu to jestem ciekawa ile zajmuje Ci narysowanie np. takiego roweru :) I bardzo podoba mi się Twoja kaligrafia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rower popełniłam w jakieś... 15 minut. A kaligrafią się ostatnio bardzo interesuję i wykorzystuję dodatkowo w swoich pracach, bo kto dziś pisze listy?

      Usuń
  4. Skarbie, nie sądzę, żeby rozpoczynanie tygodnia od bolącego gardła, poparzonego kwasem żołądkowym, byłoby na pewno miłe. Nieważne, bo bardziej w Twoim poście porusza mnie ta "martwota". Dlaczego zamknęłaś swoją duszę w grobowcu i pozwalasz jej wyjść tylko na tak krótkie momenty jak ten piękny weekend? Jesteś młoda, pięknie rysujesz i na pewno masz wiele zainteresowań - czemu więc umarłaś już dla tego świata?
    Obyś dziś miała lepszy dzień i, żeby każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego. Trzymaj się ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym właśnie polega problem, że każdy następny jest gorszy... mam nadzieję, że niedługo uwolnię się od tego co mnie gnębi. Może wtedy zaświeci słońce...

      Usuń
  5. Jejku...świetne bilanse! Życzę ci, żeby waga spadała szybko. <3
    Trzymaj się!

    zagubionymotylek2018.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że miałaś udany weekend, ale z drugiej strony obie wiemy, że te dobre chwilę wprowadzają tylko zamęt w głowie. Cieszę się jednak że coś zjadłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, gdyby było całkiem źle, konstans, pewnie już bym się z tego wyrwała, nie miałabym co żałować, zastanawiać się, a tak... boję się że stracę nawet to...

      Usuń