czwartek, 13 września 2018

20. Strach

Dziś przy kawie i papierosku opowiem trochę o strachu. Jak głosi wieszcz: 
"O większego trudno zucha,
Jak był Stefek Burczymucha.
Ja niczego się nie boję! 
Choćby niedźwiedź to dostoje..."

I tak trochę jest ze mną (info nr 13). Nie boję się zbójów i morderców. Zaatakowana na ulicy potrafię oddać z nawiązką (zdarzyło mi się). Ale boję się czasami, że nie dam rady pokonać samej siebie. Że nie będę wystarczająco dobra, zdyscyplinowana i poukładana, żeby mieć pod całkowitą kontrolą swoje ciało. Że nie będę się spełniać w swoich rolach na tyle, żeby sama o sobie kiedyś pomyśleć: zrobiłam wszystko co było w mojej mocy!

Teoretycznie powinno być to łatwiejsze niż zmaganie się z przeciwnościami losu, które przychodzą do nas z zewnątrz, ale może dlatego porażki są tutaj tak bolesne. Bo nie ma wymówek, nie ma tłumaczenia: nic nie dało się zrobić, tak wyszło, nie moja wina... owszem jeśli ja się nie postaram, nie wezmę tyłka w garść i nie osiągnę stawianych sobie samej celów, to będzie moja wina. Dlatego boję się, czy wystarczy sił, samozaparcia, systematyczności... 

Tymczasem:
Bilans: 
- 2x kawa z mlekiem - 40 kcal
- energy drink light - 10 kcal
- 3 kulki winogron - 10 kcal
Razem: 60 kcal

3 komentarze:

  1. Bosz ... jaki piękny bilans! Z takim powerem musisz osiągnąć cel!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarbie, taki niski bilans? Świadoma decyzja, złe samopoczucie czy tak jakoś wyszło? Trzymaj się!
    ~Mirabelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj to była świadoma decyzja, jak najbardziej, bo we wtorek ważenie nie przyniosło oczekiwanych wieści. Pierwszy cel jaki sobie wyznaczyłam nie został osiągnięty niestety, choć brakowało malutko. Kolejne ważenie w niedzielę i teraz to już musi być to! Nie ma wyjścia więc - trzeba się zebrać i poważnie podejść do sprawy.

      Usuń