piątek, 7 września 2018

15. Co z tym błonnikiem...?



No właśnie. Orientujecie się jak to wygląda w praktyce z tym błonnikiem? Ja oczywiście wiem, że oczyszcza jelita, pomaga regulować częstotliwość... spacerów w odosobnione miejsce... ;-P ale jak to się ma do naszych wysiłków gubienia kilogramów? Przyspiesza? Poprawia odczuwalnie samopoczucie? Ma jakiś wpływ na sytość posiłków, do których został dodany? Stosujecie błonnik regularnie? Od czasu do czasu? A może wypróbowałyście i nic nie daje? Dostałam opakowanie błonnika ostatnio, ale nie wiem czy warto. Poza tym na opakowaniu nie znalazłam informacji o kaloryczności. Nas tronie: https://www.trener.pl/odzywianie/ile-kalorii-ma-blonnik/ znalazłam taką informację:

"W zasadzie niezależnie od tego czy będziemy dodawać kaloryczność błonnika dla naszego bilansu czy też nie, nie powinno stanowić to znacznej różnicy. Wynika to z tego, że średnia zalecana ilość błonnika w diecie na dobę powinna wynosić ok. 25-40 g. Jeżeli pomnożymy tę ilość razy 2 kcal otrzymamy wartość ok. 50-80 kcal dziennie, co może mieć znaczenie jedynie przy restrykcyjnej diecie redukującej. W innym przypadku wartości te stanowią stosunkowo niewielki procent całodziennego zapotrzebowania kalorycznego. "

Problem w tym, że moja dieta jest właśnie z założenia tą restrykcyjną dietą redukującą... tak jak pewnie i każdej z Was która/y to czyta. 

Rozgadałam się... 

Bilans z dziś:
- 3x kawa z mlekiem - 60 kcal

Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że przymierzam się do zrobienia sobie zdjęcia dla Was. Jak już pewnie zauważyłyście nie umieszczam tu thinspiracji, co nie znaczy że ich nie oglądam, czy że mi się nie podobają. Lubię jak Wy je dodajecie, ale chciałam, żeby mój blog był całkowicie o mnie. Dlatego ja chciałabym stać się z czasem dla Was thinspiracją. Jeszcze długa droga przede mną zanim się tak stanie, ale myślę powoli nad tym, żeby się Wam pokazać. 

Info nr 7:
Mam wstręt do alkoholu. Ludzie po nim głupieją, a ja się po nim źle czuję. Mam mdłości i w ogóle. Dlatego w ogóle go nie piję. Nie z zasady tylko po prostu, bo nie lubię. Dodatkowy plus jest taki, że nie kuszą mnie te bezwartościowe kalorie 😄

6 komentarzy:

  1. Rzeczywiście jesteśmy podobne 😅 ja jestem abstynentka i mój mąż też .Co do błonnika to polecam na naturze. Jem pełnoziarniste rzeczy, śliwki suszone jak trzeba, nie dosypuje sztucznie błonnika bo to może uszkadzac jelita (przy silnych lekach, które biorę ). Piękny bilans zrobiłaś! Ja raczej poniżej 550 w tym sezonie nie zeszlam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny punkt styczny 😊 W moim przypadku takie bardzo niskie bilanse są niestety wynikiem nie silnej woli lecz złego stanu psychcznego. I. Więcej się martwię, tym mniej jem...

      Usuń
  2. Kochana o błonniku wiem mega dużo bo mam chore jelita wiec blonnik był rzeczą z którą miałam do czynienia.
    Oczywiście ze poprawia samopoczucie. Dla osoby która ma zaparcia stosowanie go daje ulgę.Przyspiesza przemiane materii. Mi osobiście tylko trochę pomógł. Ale absolutnym hitem jest siemię lniane. Osobiście bardzo polecam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam się na błonniku kompletnie, jedyną rzeczą którą kiedyś często jadłam to były płatki śniadaniowe z dodatkiem błonnika (takie dziwne podłużne), ale nie smakowały mi jakoś specjalnie :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jak wygląda sprawa z tym błonnikiem. Kiedyś stosowałam inny. Już nawet nie pamiętam nazwy. Dodawałam go do np. jogurtu i potem super przeczyszczał organizm.

    OdpowiedzUsuń